Ten mężczyzna zawrócił w głowie wielu kobietom. Zadbany, szarmancki i zachwycająco inteligentny.
Wydawać by się mogło, że ma idealne życie, a jego najbliźsi są absolutnymi szczęściarzami. Widząc kogoś tak idealnego, do głowy by nam nie przyszło, że pod drogim płaszczem i szarmancką postawą może się chować dramat człowieka.
Miranda miała sie o tym niebawem przekonać.
Mirek, adoptowany jako dziecko mężczyzna był wzorem człowieka. Mimo traumatycznego dzieciństwa, oddzielenia od biologicznej rodziny wyszedł na ludzi.
Miał dużo szczęścia. Jego adopcyjna rodzina oblała go wodospadem miłości i wspierała go na każdym etapie życia.
Toteż Mirek z pobłażliwością przyjmował brak kontaktu z biologicznymi rodzicami i innymi decyzjami, które podejmowali w jego imieniu rodzice bo ufał im i był wdzięczny, że nie jest już głodny, brudny i ma wszystko czego pragnie.
Uczył się świetnie i dobrze zachowywał. W szkole co roku otrzymywał świadectwo z czerwonym paskiem i wzorowe zachowanie. Tylko czasami rodzice widzieli jak ogryzał paznokcie do krwi, jak drapał się po całym ciele i że miewał dni, gdy coś w niego wstępowało, czego nikt nie rozumiał.
Miał nawet takie epizody w szkole, ale przymykano na nie oko bo to był przecież Mirek, a nawet najlepszym się zdarza.
Poza tym, na pewno to efekt traumy z dzieciństwa...
W trakcie studiów zawsze był okrążony wieńcem dziewczyn i kilka razy próbował wejść w relację ale po pewnym czasie sam rezygnował nie podając powodu. Nosił wtedy na sobie brzemię potwora, który rozkochuje i porzuca.
Działo się tak do czasu, gdy wyjechał do Tajlandii, gdzie poznał Mirandę. Dziewczyna była przewodnikiem turystycznym i nauczycielką angielskiego. Marzyła o tym, żeby wyjechać gdzieś, gdzie będzie wolną kobietą i będzie mogła decydować o sobie. I tak miała więcej wolności niż większość jej rówieśniczek, jednak nadal czuła się więźniarką kultury, religii, rodziny i ogólnie systemu, w którym żyła.
Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. On szarmancki i inteligentny, ona piękna i zdeterminowana. Idealne spotkanie!
Po stosunkowo krótkim czasie relacji na odległość, Miranda zdecydowała się na przyjazd do Polski. Potem ślub, nowe życie, ona nadal mogła pracować w zawodzie więc czuła się niezależna i jakby złapała Pana Boga za nogi.
Ich pierwszy wspólny rok był bajeczny, jakby wydłużony miesiąc miodowy. Miranda skupiona była na poznawaniu systemu nowego kraju więc nie zwracała uwagi na niektóre niejasne zachowania Mirka. Często ostrzegał ją przed nowymi znajomymi, był wciąż podejrzliwy i jakby nadopiekuńczy. Gdy chciała się umówić ze znajomymi z pracy, których on znał, zaczynał czerwienieć na twarzy, szybciej poruszał się po mieszkaniu i jakby zaczynał milczeć. Nie zwracała jednak na to uwagi bo jej też czasem było ciężko i wtedy płakała, a Mirek ją wspierał i zapewniał o miłości.
Jednak, kiedy po niemal dwóch latach wspólnego życia Miranda chciała odwiedzić rodzinę w Tajlandii stało się coś, czego nie rozumiała.
Mirek nagle zapragnął mieć dzieci, potem kupił psa, którym nie mógł się sam opiekować bo często bywał w delegacjach. Zaplanował im kilka wspólnych podróży mówiąc, że to z miłości i unikał tematu Tajlandii. Jakby nagle zaczął robić wszystko, żeby powstrzymać Mirandę przed wylotem do domu.
Pewnego dnia zobaczył jak żona przeszukuje przeglądarki w celu znalezienia odpowiedniego lotu. Jej siostra zachorowała na poważną chorobę, którą trudno było zdiagnozować tam, gdzie mieszkała. Chciała do niej lecieć i pomóc w szukaniu rozwiązań.
To był ten wieczór. Wieczór, którego Miranda nigdy nie zapomni...
Mirek poczerwieniał ze złości, rzucił laptopa w kąt pokoju tak, że go zupełnie rozwalił i wykrzyczał bez owijania w bawełnę:
"You won't go home! Never!"
Jestem dramaterapeutą i od kilku lat pracuję z osobami, które doświadczyły traumy porzucenia, zaniedbania i procesu adopcyjnego. I choć wydawać by się mogło, że wejście do nowej, kochającej rodziny rozwiąże ludzkie problemy i sprawi, że dziecko zapomni o przeszłości i wejdzie w życie z odwagą - niestety jest to nieprawda.
Dzieci, które doświadczają traumy wczesnorozwojowej, to dorośli, którzy przez całe życie będą wyraźnie asekuracyjni, przesadnie wdzięczni lub wściekli. Będą to również ludzie, którzy panicznie będą się bać relacji partnerskich i korzystać z tych mechanizmów, które pozwoliły im przetrwać w dzieciństwie. Mechanizmy te dostosują się do upływającego czasu, ale podstawą do ich wywołania zawsze będzie nieuleczone doświadczenie z dzieciństwa. |
---|
Chyba, że zdecydują się na leczenie.
Czemu dramaterapeuci sprawdzają się w pracy z traumą adopcyjną i wczesnorozwojową?
Tak.
Właściwie istotne są tu dwa elementy, które mają kolosalne znaczenie, mianowicie budowanie relacji i kreatywność.
Podstawowym filarem dramaterapii jest budowanie bezpiecznej relacji i to właśniej w niej zadziewa się uzdrowienie. Pacjent bowiem zamiast skupiać się na konieczności przetrwania, pozwala sobie na uzdrowienie bo czuje się bezpiecznie.
Kreatywność natomiast sprawia, że nie musi on opowiadać historii, które przeżył, jeśli nie czuje się na to gotowy, a i tak może uzdrawiać warstwę po warstwie rany, które nosi w psychice. Rany te zapisane są zarówno w pamięci jak i w ciele, zatem powoływanie wyobraźni i ciała do pracy psychoterapeutycznej pozwala na rozluźnienie i wejście w świat wyobraźni, zmysłów oraz symptomów, które można uzdrawiać.
W relacji Maćka i Mirandy widzimy, że obydwojgu czegoś brakowało. Miranda, jako kobieta chciała wyrwać się z systemu, który ograniczał jej wolność.
Jednak Maciek panicznie się bał porzucenia i robił wszystko, żeby go nie doświadczyć. Głęboka relacja w jego przypadku łączyła się niemal od razu z lękiem przed utratą kochanej osoby i brakiem kontaktu z nią. To lęk, który siedział w Maćku z okresu dzieciństwa stał się realnym zagrożeniem dla jego małżeństwa.
Jeśli Maciek zdecyduje się na psychoterapię, ma szansę przede wszystkim rozprawić się ze swoją przeszłością, z wydarzeniami, których był ofiarą i na które nie miał wpływu.
Ma także szansę opanować swoje lęki i rozpoznać w jakich sytuacjach się one ujawniają oraz uświadomić sobie własne reakcje.
To jest przestrzeń na uzdrowienie i transformację. Chodzi o to by Maciek zintegrował swoje emocje, uczucia, lęki, oraz reakcje ze swoim wiekiem i aktualnym doświadczaniem życia.
Maciek miał dużo szczęścia, ponieważ trafił do niezwykłej rodziny adopcyjnej. I choć to doświadczenie miało walory terapeutyczne to jednak nikt w przeszłości nie rozumiał, że jego zaskakujące zachowania i samookaleczenie są symptomami braku rozliczenia się z traumą wczesnorozwojową.
Dlatego ta trauma w nim wciąż siedzi i nim kieruje.
Finalnie dogłębna psychoterapia pozwoli mu stworzyć nowy model siebie i nowy model budowania relacji międzyludzkich. Maciek chce zostać ojcem, więc z pewnością chce ofiarować swoim dzieciom to, co najlepsze, a nie pokłosie własnych traum.
Również jeśli nie poczuje się bezpiecznie w relacji ze swoją żoną, ich małżeństwo nie ma szans na przetrwanie. Może się rozpaść lub stać toksyczną wyspą na oceanie. Aby dać szansę temu związkowi, Maciek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, jednak to poczucie nie ma wynikać z działań jego małżonki ale z jego wnętrza. Dopiero gdy Maciek doświadczy wewnętrznego bezpieczeństwa, będzie miał szansę traktować bliskich sobie ludzi w poczuciu wzajemnego zaufania i z poszanowaniem wolności jednostki.
Jak widzisz, Maciek stoi na rozdrożu. Albo podejmie decyzje o pracy nad sobą by cieszyć się szczęśliwym związkiem i mieć szczęśliwą rodzinę albo stanie się toksycznym tyranem dla swojej żony i potencjalnie dla ich dzieci.
Pamiętajcie, że nasze życie nie jest zespołem przypadków ale wynikiem przyczyn i skutków. Jeśli nasze problemy nas przytłaczają i rujnują nasze życie to znaczy, że coś jest nie tak. Pamiętajcie, nie rozwiązane problemy przytłaczają, a każda próba podjęcia psychoterapii jest krokiem na przód. Warto go postawić.
Pozdrawiam
Monika Burzykowska
DramaterapeutkaMonika :)
Comments