"Kiedy czegoś nie rozumiem to się boję."
"Parki linowe, zjeżdżalnie na basenach są dla mnie koszmarem."
"Dobre miałam dzieciństwo! Wspaniałe nawet. Czemu więc ciągle mi nic nie wychodzi?"
Kiedy zdecydowała się na terapię, nie miała wiary w to, że cokolwiek się zmieni, ale wszyscy już na niej wisieli, że najwyższa pora. Poszła więc. Brat jej znalazł terapeutę, a mama umówiła wizytę. Poszła. Bez przekonania.
Terapeuta miły, czuły i umiał słuchać. "Żebym to ja miała takiego męża..." myślała oczarowana i wróciła tydzień później.
Chodziła regularnie. Teraz już nikt nie musiał jej pilnować bo sama chciała widzieć tego mężczyznę, z którym nareszcie mogła uczciwie porozmawiać, otworzyć się przed nim i mówić bez skrępowania.
Minęło kilka miesięcy, rodzina zauważyła różnicę. Rumieńce, efektowny outfit, powrót sił witalnych. "Chyba wszytsko jest na dobrej drodze...", myśleli i zaczęli ją dopytywać kiedy zakończy terapię. Jednak każde takie pytanie wzbudzało w niej frustrację. Nie chciała w ogóle o niczym słyszeć.
Przez jakiś czas rodzina przymykała oczy, jednak trwało to zbyt długo, wręcz niepokojąco długo. Odezwali się do terapeuty i wtedy poznali drugą stronę medalu...
Psychoterapia nie jest lekarstwem, które bierzemy do końca życia. A nawet jeśli mamy tabletki, które będziemy musieli zażywać do ostatnich dni, mamy świadomość, że za jakiś czas lekarz przepisze nam nowe. Powody zmiany leku są różne. Lek może na nas już nie działać tak jak pierwotnie. Wynaleziono bardziej efektywną metodę leczenia. Lub odnaleziono prawdziwe źródło choroby, które wymaga zupełnej zmiany hospitalizacji. Tak samo dzieje się z psychoterapią.
Psychoterapia jest procesem i jeśli nie mamy wyraźnych wskazań by kontynuować ją latami to ma ona zwykle określony czas. Ten czas może obejmować 10 lub 40 sesji. Liczba uzależniona jest od samego procesu, jednak na początku jest pewne założenie, które ustala psychoterapeuta z pacjentem, określają jakiś kierunek. Jest to także swoista granica, która obydwie te osoby ma zachować w relacji, w której rozpoczęły regularne spotkania i w takiej relacji ma ten proces się dopełnić.
Jeśli wchodzę w relację terapeutyczną z bardzo niskim poczuciem własnej wartości, przekonaniem, że nikt mnie nie kocha, nie rozumie, i właściwie nikt nigdy nie traktował mnie jak księżniczkę lub księcia to relacja psychoterapeutyczna może okazać się dużym wyzwaniem. I na psychoterapeucie spoczywa odpowiedzialność za zachowanie granic bezpiecznego dystansu i bezpiecznej relacji. Czasem okazuje się to być niemożliwe, wówczas psychoterapeuta konsultuje sprawę ze swoim superwajzorem i dochodzą do jakiejś konkluzji, którą finalnie przedstawia pacjentowi i wówczas jest to przestrzeń do terapeutycznego rozwiązania. Może być to wspaniała szansa na doświadczenie tego wszystkiego, czego wcześniej nie było nam dane doświadczyć.
Pamiętaj!
Czasem warto zakończyć terapię. Każdy z nas jest nosicielem ludzkich doświadczeń i może się okazać, że Twoje doświadczenie jest zbyt silne dla psychoterapeuty by mógł Ciebie profesjonalnie wspierać. I nie chodzi tu o Ciebie ale materiał Twojego terapeuty.
Jeśli podejmiecie decyzję o zmianie terapeuty lub warunki prowadzenia psychoterapii to robicie to właśnie po to by znaleźć najlepszą i najbardziej efektywną pomoc jakiej potrzebujesz bo jesteś warta takich zmian i zasługujesz na najlepsze możliwe wsparcie.
Każdy proces ma swoje granice. Od każdego procesu trzeba mieć odskocznię, czas by się zmierzyć z efektami pracy w zwyczajnej codzienności. I tym samym jeśli w wyniku procesu terapeuta widzi, że inna forma pomocy bardziej Ci posłuży, to nie obawiaj się tej zmiany. Chodzi o to by Ciebie wesprzeć.
Comments