top of page

Wielkanoc czyli rytuał i dojrzałość.

Wielki Tydzień to czas szczególnych przygotowań do duchowej odnowy. Jest on apogeum Wielkiego Postu, który w kulturze polskiej jest głęboko zakorzeniony.


Czy czas oczekiwania ma jednak transformacyjną moc i jest zwieńczony pełną przemianą? Z pewnością dla wielu z nas tak, jednak nie zawsze tak się dzieje.


Dzisiejszy artykuł chcę poświęcić dwóm zagadnieniom, a mianowicie mocy rytuału oraz dojrzałości, która przejawia się w naszym sposobie obchodzenia świąt.




Jednym z wielu obszarów DRAMATERAPII jest rytuał.

Jest to rytmiczny, powtarzający się zwyczaj, który najczęściej doświadczany jest we wspólnocie.

Rytm związany z owym zwyczajem nadaje porządek społecznej egzystencji i dostarcza możliwości oczekiwania.

Chodzi tu o oczekiwanie wobec transformacji, jaka ma nastąpić jak również sam proces cierpliwego trwania w procesie transformacji. Innymi słowy znaczenie ma zarówno przygotowanie do procesu jak i sam proces.


Jeśli doświadczany wspólnie z innymi, ma wówczas moc niezwykłą bo wprowadza nas w stan przynależności do grupy.

Przypomina o tym, że nie jesteśmy sami.

Cała wspólnota w podobny sposób odbywa proces wchodzenia na drogę transformacji i każdy ma prawo doświadczyć owej transformacji na swój własny sposób. Wówczas niejako każdy ma prawo do naturalności, niezwykłości, a nawet nietypowego zachowania.


Przemiana ma bowiem wiele twarzy.


Powyższe elementy mają wielkie znaczenie w procesie psychoterapii takiej jak dramaterapia ponieważ niezależnie od tego czy jest to proces indywidualny czy grupowy - łączy się z przynależnością, osobistym doświadczeniem i transformacją.


Dramaterapeuta stwarza pacjentowi przestrzeń do docierania do własnych pokładów i zasobów po to by ten bez wstydu, ani lęku mógł uzdrowić rany, które nosił przez lata i nauczyć się żyć z pozostałymi szramami.


Uzdrowienie przeszłości i odnowa, z którą wchodzimy w przyszłość jest istotą procesu dramaterapeutycznego.


A rytmiczność spotkań czyli kolejnych sesji jest częścią integralną w tym procesie ponieważ zachowuje rytm.

Tak jak rytm natury, rytm życia człowieka, rytm dnia i nocy, itd.


Proces, taki jak przygotowanie do świąt oraz sama jego kulminacja zawsze mają na celu odnowę, oraz przekroczenie granicy pomiędzy starym i nowym światem.


Istotą Wielkiej Nocy jest właśnie owa przemiana, choć nie każdy doświadcza jej w tym samym wymiarze.


Gdy zamieszkałam w St. Tropez Wielkanoc obchodzono tam w zupełnie inny sposób niż w Polsce. Tradycja, choć niezwykle barwna i piękna - była dla mnie nowa, była egzotyczna.

I mimo, że chodziło o to samo święto, trudno mi było odnaleźć się w innej oprawie. Czułam się wręcz wyalienowana, bo to, co było mi do tej pory znane i dla mnie naturalne - zostało zburzone, odebrane.

Nie była częścią tej tradycji, w której wyrosłam.\


To samo stało się wtedy gdy zamieszkałam w Londynie i w Wielką Sobotę udałam się do polskiej parafii na święcenie pokarmów.

Londyn nie zamarł jak każde polskie miasto zwykle zamiera na Wielkanoc.

Londyn żył swoim życiem.

I choć w Wielką Niedzielę słychać było tę charakterystyczną, wielkanocną ciszę o poranku to jednak z biegiem dnia przerodziła się ona w prawie normalny, handlowy dzień.

Nie każdy ubrany był odświętnie i nie każdy czyścił buty w noc sobotnią.


Tradycja i rytuał mają wielką moc, jednak istotą tych wydarzeń jest nasze osobiste doświadczenie przemiany i dojrzałość.




Dojrzałość przejawiona w świątecznych rytuałach


Kiedy niemowle rozpoczyna swoje istnienie wśród nas, najpierw absorbuje zmysłami; ciałem, słuchem, smakiem i zapachem oraz dotykiem cały świat zewnętrzny.

Z biegiem czasu zaczyna lepiej widzieć i rozgląda się.

Po jakiemś czasie rodzice cieszą się z pierwszego przekręcenia się na bok, lub z brzuszka na plecy, a potem następują kolejne etapy rozwoju, z których cała rodzina się cieszy.

I tak pierwsze lata życia to czas przyswajania świata, w którym żyjemy i który jest naszą normą.


Do czasu, gdy wkraczamy w okres buntu i szukania własnej tożsamości.

Czas trudny zarówno dla nastolatka jak i rodziny bo to czas odcinannia pępowiny, zaufania na włosku i poniekąd egzamin dla rodziców.

Które z zasad, które wpajaliśmy dziecku, pozostaną z nim niezależnie od dróg, jakimi będzie kroczyło.


Po tym trudnym okresie zaczynamy jak motyl wydostawać się z kokonu i stajemy się jednostką, któa jest bardziej swoja własna, niż przynależna do rodziców. Jednostka ta sama decyduje o środowisku, do którego chce przynależeć i kierunku myślenia, jaki chce obierać.

I po tym etapie wczesnej młodości następują kolejne, które wnoszą nowe wartości i elementy, choć bazują naistniejącej już tożsamości.


Jeśli niemowlę, które jest bohaterem naszej historii miało szansę rozwijać się zgodnie z rytmem ludzkiego życia, doświadcza dorosłości w dość naturyalny sposób. Jeśli natomiast we wczesnym okresie następowały braki lub nadużycia - to czas dorosłości, który jest długim okresem, jest poniekąd czkawką przeszłości.


Jednak dojrzałość można osiągnąć pomimo owych nadużyć i zaniedbań.

Można samemu podjąć podróż transformacji.

I każde święta, które odbywają się cyklicznie mogą nam w tym pomóc.


Pomagają poprzez przypomnienie tego, że każdy z nas w życiu ma liczne okazje do tego by wejść w proces przemiany.

Bo wszelkie wydarzenia, które mogą ową rytmiczność rytuału i transformacji imitować, stworzone są na potrzeby osiągania dojrzałości każdego, kto obecnie jest na nią gotowy.


Takimi wydarzeniami mogą być warsztaty, które stanowią zaproszenie do świata transformacji, jak i rytmiczne i bezpieczne grupy psychoterapeutyczne, które zachowując mądrość rytuału i rytmiczności cyklu stwarzają przestrzeń do osobistego uzdrowienia i wzrostu.


Wszędzie tam gdzie jest rytm, następuje cykliczność, a tam gdzie jest cykliczność jest zaproszenie do przekroczenia granicy starego i nowego świata.

Ten świat zależy od nas i to właśnie jest dojrzałością.


Reasumując, w wyniku owej dojrzałości każdy z nas, jako dorosły człowiek ma możliwość stworzenia własnej tradycji świątecznej bo w swojej dojrzałości ma osobisty poziom identyfikacji z własnymi wartościami i przekonaniami.


Zatem przy zachowaniu tradycji, która łączy z większą grupą, do której się przynależy, można stworzyć swój własny rytm małej tradycji, której doświadcza cała rodzina i najbliźsi przyjaciele.

Owa mała wspólnota nie jest wówczas bezimienną, historyczną grupą, do której przynależymy, ale wspólnotą serca i jedności, w której bezpiecznie możemy doświadczać własnych transformacji i sensu życia.




Toteż życze nam wszystkim otwartości na transformację, dojrzałość i wspólnotę. Życzę nam wszytskim otwartości na drugiego człowieka i jego sposób doświadczania tych jak i innych Świąt.
Życzę nam wszystkim również otwartości na samych siebie i wobec własnej eksploracji rytuałów, które nam służą i wspierają nieustanny proces przekraczania starego i nowego świata.

Z pozdrowieniami,

Dramaterapeutka Monika :)

Comments


bottom of page